środa, 31 grudnia 2014

23. Atak

   Orkiestra nie wysiliła się aby zagrać kolejny kawałek, wszyscy zainteresowali się akcją. Kilka osób wydało pisk przerażenia, niektórzy próbowali cokolwiek zobaczyć, inni zasłaniali usta rękami. Jammie rzucił się w stronę Szczerbatka.
-O Merlinie- wydusił z siebie, położył rękę na jego brzuchu, jeszcze oddychał.
-Co się dzieje?!- krzyknęła jakaś dziewczyna.
-Przepuście mnie!- krzyknął ktoś, z tłumu wyłonił się Czkawka.
   Natychmiast ukląkł obok Szczerbatka odpychając Jammie'go.
-Kto to zrobił?!- krzyknął. Przytulił  się do jego pyska.
   Z tłumu wyłonili się Jack, Merida i Roszpunka.
-Odsuń się!- rozkazała Roszpunka i uklękła przy ranie.
-Co tu się dzieję?!- krzyknęła McGonnagal pojawiając się razem z profesor Winslet i profesorem Flitwickiem.
   Roszpunka ściągnęła wstążkę z końca warkocza, przez co trochę się poluzował. Jammie popatrzył na Rose, oddychała ciężko, miała otwarte oczy, które znowu zwyczajny odcień brązu.
   Położył jej głowę na kolanach, ona podniosła się łapią go za ramiona.
-To...-umilkła i zaczęła jeszcze bardziej głęboko oddychać.
   Roszpunka z trudem zaczęła coś nucić pod nosem, jej włosy zaświeciły się złotem jakby miała w nich żarówki. Smok otworzył oczy, po ranie nie było śladu.
-Rose, co?- zapytał Jammie chcąc usłyszeć dalszej odpowiedzi.
-...Mrok...- wydułkała.
    Jack i Jammie patrzyli raz na nią to na Roszpunkę, która uzdrowiła Szczerbatka.
-Jesteś zdrajcą!- krzyknął do niej Jack.
-Jack... to nie tak...- wydusiła z oczu Rose zaczęły płynąć ciurkiem łzy.
-A jak?!- warknął do niej.
-To Mrok.- powiedziała profesor Winslet, wzięła do rąk miecz.
   Ostrze, które jeszcze przed chwilą było z diamentu jakby zabarwiło się na krwistą czerwnień. Tylko ona nie wydawała się przerażona, wręcz przeciwnie uśmiechała się.
-Co to ma znaczyć?- zapytała Roszpunka wciąż klękając przy Szczerbatku.
-Nazywam się Elsa!- krzyknęła profesor Winslet.- Prawowita władczyni tronu Arendelle i zimy! Rzucam ci wyzwanie Jack'u Froście!
   Klasnęła w ręce, po namiocie przeszedł mocny wiatr, wydawało się że tornado eksplodowało tam gdzie stała Elsa.
   Dach namiotu zwiało z głośnym szumem, od razu ogarnęła ich fala zimna.
-Zdrajca!- krzyknęła profesor McGonnagal.
   Uczniowie zaczęli panikować, przez tłum przecisnął się Hugo i Albus podbiegając do Rose.
-Spokojnie! Zachować spokój!- krzyknęła profesorka.
-Pani profesor!- Merida podbiegła do niej.- Trzeba zastosować bariery ochronne!
-Panno Dumbroch!- odparła zdenerwowana profesor.-Niech mi pani nie mówi co trzeba!
-Pani nic nie rozumie!- krzyknął tym razem Jack.- Mrok jest niebezpieczny!
-Panie Frost proszę się uspokoić!- McGonnagal najwyraźniej została wybita z równowagi.
-Rose- powiedział do niej Jammie kiedy jej oddech się wyrównał.- Zdałaś teleportacje?
   Pokiwała głową.
-Znasz obsługę ogona Szczerbatka?- zapytał, pokiwała głową.-Szczeebatek poleci z tobą za granicę murów. Teleportujesz się pod mój dom i każesz Sophie zwołać całą paczkę, powiesz że to powtórka sprzed ośmiu lat.
-Dobrze- powiedziała.
   Jammie pomógł jej się wpakować do siodła i położył jej dłoń na policzku.
-Kocham cię- szepnął, chyba mówił jej to dopiero drugi raz.
   Przybliżyli się do siebie, Jammie pocałował ją przyciskając się mocno do siebie, ale tylko przez chwilę.
-Też cię kocham- powiedziała, oczy miała nadal pełne łez.
   Czkawka szepnął coś Szczerbatkowi, który najwyraźniej straciła nieco zaufania do Rose, a ten wystrzelił jak pocisk z armaty.
-Pani profesor! Niech pani spojrzy!- krzyknęła jakaś dziewczyna.
   W ich stronę zmierzała czarna chmura, nie, to nie była chmura to postacie. Tłum czarnych postaci zmierzał w ich stronę.
-Dementorzy!- krzyknęła profesor.- Szybko, patronusy!
   Pierwszy pojawił się kot, później wąż, ale nie mogły się równać dinozaurowi Jammie'go.
-Tutaj!- krzyknęła Merida. Ponad połowa uczniów skryła się pod brzuchem dinozaura.
   Reszta stała wokół chronione przez mniejsze patronusy.
   Merida obejmowała ramieniem Yvone, w ręku trzymała swój łuk, ciekawe skąd go wytrzasnęła. Jammie zobaczył że omawia jakąś taktykę z Jack'iem, Czkawką i Roszpunką. Jammie natychmiast podszedł do nich.
-Merido! Zaufaj mi!- wydarła się Roszpunka.- Mogę sobie poradzić!
-Roszpu...- zaczął Jack ale ona już przeciskała się przez tłum.
   Reszta pognała za nią. Dementorzy przesłaniali prawie cały widok, a do nich dołączały kolejne postacie, mroczne konie-koszmary.
   Roszpunka była już na skraju koła utworzonego z ludzi. Jej usta poruszały się jakby wymawiała jakąś klątwę, włosy jej zalśniły złotem i w pełni uwolniły się z warkocza.
    Widzieliście kiedyś ośmiornice? No to wyobraźcie sobie że włosy Roszpunki zachowały się jak macki. Rozdzieliły się na kilka pasm uniosły się w górę uderzając koszmary lub dementorów.
-Pokaż się Mrok!- krzyknął Jack.
   Jak na zawołanie dementorzy i koszmary zaczęły się cofać. Naprzeciwko niego stał Mrok, w samej osobie. Dzieliło ich ponad dwadzieścia metrów.
-Pamiętasz jak odmówiłeś mi współpracy, Jack?- zapytał Mrok z założonymi rękami na plecach, jak zwykle był nadzwyczaj spokojny.
   Roszpunka znów zaczęła znowu śpiewać, jedno z je pasm włosów uderzyło prawie w Mroka.
-Nie waż się!- warknął Mrok po czym znowu zaczął mówić spokojnym tonem.- Znalazłem nowego sojusznika.
  Zza niego wyłoniła się profesor Winslet w białej sukni, miała na niej niebieski napierśnik z lodu a w włosach diadem.
   Kiedy popatrzyła na nich jej rysy zmieniły nieco kształt, nadal przypominała profesor Winslet ale teraz z pewnością była to Elsa, ta którą widzieli w wspomnieniu Roszpunki.
   Jack na chwilę oderwał wzrok od nich i popatrzył na księżyc.
-Wezwij kogo się da- szepnął w jego stronę.
-Przyjmujesz wyzwanie?- zapytała Elsa patrząc wprost na Jack'a.-Udowodnimy kto jest duchem zimy.
-Co się tam dzieję?- zapytała profesor McGonnagal.-Rebeca...
   Elsie mina lekko zdelikatniała gdy zobaczyła dyrektorkę, zaraz przybrała surowy wyraz twarzy i spojrzała ponownie na Jack'a.
-Przyjmuję wyzwanie- powiedział Jack.
   
*****
   Rose znalazła się przed domem Jammie'go , tak zimno jeszcze jej nie było, ramiona miała odsłonięte a na nogach buty na obcasach, a śniegu było pełno. Pokój Sophie był na parterze, odnalazła jej okno.
   Sophie leżała na łóżku wgapiając się w film odświetlany na monitorze komputera.
   Rose zastukała w okno tak mocno że aż rozbolały ją knycie.
   Sophie spojrzała na okno, przetarła oczy, podniosła się z łóżka i otworzyła okno.
-Co ty tu robisz?- zapytała Sophie.
-Mam was przyprowadzić do Jammiego, mówił coś o powtórce sprzed ośmiu lat- powiedziała na jednym wdechu Rose.
-Już idę!- krzyknęła Sophie, zobaczyła jak wybiega z pokoju.
   Rose pobiegła pod drzwi domu, Sophie ubierała buty. Rzuciła jej bordowy płaszcz a sam ubrała kurtkę. Rose bez słowa sprzeciwu ubrała płaszcz.
-Leć po Lizzy!- krzyknęła tylko Sophie- Ja lecę po resztę! Spotkamy się pod pomnikiem!
   Rose pognała w stronę domu Lizzy, szarpnęła furtkę. Zamknięta. Niewiele myśląc wdrapała się na ogrodzenie, usłyszała dźwięk rwanego materiału, zignorowała to. Stanęła pod oknem Lizzy, uformowała śnieżkę i rzuciła w okno Lizzy. Nic. Rzuciła jeszcze raz.
   Okno otworzyło się szybko.
-Wy durne gówniarz...-zaczęła się drzeć Lizzy, umilkła gdy zobaczyła Rose.-Co ty tu robisz?
-Wiadomość od Jammiego: powtórka z przed ośmiu lat, mam was przyprowadzić do Hogwartu!- krzyknęła Rose.
   Obok niej pojawiła się głowa Kapuchy.
-Rose?- zdziwiła się.
-Szybko, pod pomnik!
   Po tym wdrapała się na ogrodzenie i zeskoczyła, sukienka znowu się rozdarła.
   Pobiegła pod pomnik, byli tam tylko bliźniacy, mieli kurtki narzucone na pidżamę.
-Rose?!-krzyknął Robert.- To prawda?
-Nie wiem o co chodziło, kazał wam przekazać żebyście się szykowali na powtórkę sprzed ośmiu lat- odpowiedziała Rose dysząc.
   Alex rzucił jej szalik.
-Dzięki- wydułkała i zawiązała go na trzy razy dygocąc z zimna.
-Mieliście dzisiaj ten bal?
-Tak... i kilka gości.

*****
   Rose niechcący przeteleportowała całą szóstkę do Hogsmeage. Szczerbatka nigdzie nie było.
-To na pewno tu?-zapytała Lizzy.
-Nie... mamy jeszcze kilka kilometrów- mruknęła Rose, oglądała się nerwowo.
-Wy czarodzieje macie kiepski sposób przemieszczania się- odezwał się gruby a za razem łagodny głos.
  Należał do zająca, ale ten zając miał dwa metry wzrostu i był postury człowieka. Na rękach miał skórzane przedramienniki.
-Zając... co się dzieje?- zapytała Sophie, która jedyna zdołała się odezwać.
-Strażnicy wezwani... Mrok. Lepiej tu zostańcie.
-Tam jest Jammie!- krzyknęła Sophie.- Kazał nas zwołać.
-Wiesz po co Mrokowi dementorzy?- zapytała retorycznie Zając.- Ostatnim razem Jammie był naszym światłem. Mrokowi dementorzy dostarczają strach i są jego planem awaryjnym. Wyssą z was duszę jeśli będziecie uparcie wierzyć.
-Zanieś nas tam!- poprosiła Sophie, Zając pokiwał głową.- Proszę! To mój brat.
-Sophie, nie pozwolę wam na to- powiedział.
-Kimkolwiek jesteś, proszę zanieś nas tam- poprosiła Rose.
-Zwariowaliście? Ryzykuje wasze życie!
-Jesteś nam coś winnien!- zawołał Ben.- Ocaliliśmy ci już raz zadek a teraz chcemy pomóc reszcie!
-Proszę, jeśli Jammie'mu coś się stanie. Jesteśmy jego ostatnią nadzieją- powiedziała.
   Zająć popatrzyła na siebie po czy pokiwał głową.
-Nie wierzę co robię- mruknął, tupnął noga a pod nimi pojawił się tunel do którego wpadli.


Sylwestrowy rozdzialik, jako że mi się nudzi :/ i czuje się źle. Za niedługo koniec tego opowiadania a ja uwielbiała go pisać 
Szcześliwego Nowego Roku!



9 komentarzy:

  1. O nie!!!Kurde Jack musi wygrać!!Musi jeśli teraz miałabym wybrać Elsa czy Jack nie patrząc na to kto jest z Mrokiem to wybrałabym...Jacka!Musi wybrać,a jeśli ma być już koniec to prosze cię chce żeby był szczęśliwy!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Panno Dunbroh, niech pani mi nie mówi co mam robić!" hahah, McGonnagal for eva xd To jedna z moich ulubionych postaci
    Rosie zabrała mi Szczerbata, foch na Rosie
    Hahaha, włosy Roszpunki jako ośmiornica xd czyli mogę już odejść z tego świata bo widziałam wszystko co godne było mej uwagi :P
    Jack i Elsa... Przykro mi Elsa ale to Jack ma te moc! Jack musi wygrać! Chociaż może jeszcze trochę się nad nim poznęcaj... Sorry ale ja lubie torturować postaci ( bo wariatem trzeba się urodzić xd)
    Eh, Zając i tak bije wszystkich na głowę. O, przepraszam. Kangur bije wszystkich na głowę xd
    Co by tu jeszcze napisać... Yolo xd
    A, właśnie teraz przypomniało mi się co chciałam dopisać pod tamtym rozdziałem " Czyli jednak! Al i Czkawka są hetero" Taak, Shadow i jej wesołe skojarzenia xd
    Ile jeszcze planujesz dodać rozdziałów?
    A, no i czy masz już plany co do nowego bloga?
    No i oczywiście nie obejdzie się bez jęczenia z mojej strony... Czy mogła byś napisać OneShoota Solangelo? (NicoxWill) Baaardzo prooosze.
    PS Dementorów nie da się ani uderzyć, ani odpędzić xd Oni są praktycznie "nieudeżalni" tylko patronusy dają im rade xd
    PS numero dos Mugole nie mogą zobaczyć ani przekroczyć progu Hogwaru ale co tam xd Naj wyraźniej paczka Jaimmiego (sorry ale pojęcia nie mam jak to napisać ;c) może wszystko xd
    No, to duuużo weny, i wszystkiego naj naj naj lepszego w nowym roku (bosz, chciałam napisać "wszystkiego najlepszego w Nowym jorku" xd)
    No i żebyś znalazła czas na tego OneShoota...
    ~Shadow


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. yeach, jestem druga xd

      Usuń
    2. Tak, tak wiem z tymi dementorami i mugolami ale musialam triche podkoloryzowac :P
      Uznajmy że z tymi mugolami to kwestia wiary w hogwart.
      Dementorzy, no cóż było by nudno gdyby przepędziły je patronusy i już.
      A dobra. To jest w końcu bajka, wiele rzeczy są niewyjaśnialne :P
      Chociaż pamiętam jak w książce Harry dźgnął dementora i to podziałało. A po za tym (według mnie) patronusem pokonuje się tylko strach dementora a samo załatwienie go może się odbyć w inny sposób... Jadźka i te jej rozkminy :P

      Usuń
    3. haha, nie tylko ty masz taką pokrętną logikę xd
      Nie, no dementora nie da się dźgnąć xd jego trzeba przepędzić
      eee tam xd dobrze jest xd
      Co ja mam z tym "xd"?
      nie odpowiedziałaś na pytanie, ile jeszcze rozdziałów planujesz?
      ~ Twoja nie do końca zdrowa na umyśle fanka, Shadow

      Usuń
    4. *facepalm* Why?! Ja się pytam czemu tak mało?!

      Usuń
    5. Nominowałam cię do Liebster Award!!Więcej szczegółów u mnie: http://jejot.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html

      Usuń
  3. Witam, to ja, Julia, tylko pod inną nazwą :3 rozdział jak zwykle fajny, pewnie przyczepiłabym się paru nieistotnych rzeczy, ale jakoś nie mam ochoty xD NIE CHCĘ KOŃCA, NIEEEEEE ;^; i zabiję cię normalnie za takie straszenie mnie... ja na serio myślałam, że Szczerbatek już puffffnął! 0_o a potem takie "TAK! DAJESZ ROSZPUNKA!!!" ^^ dodatkowo, gdy czytałam komentarze, zauwarzyłam nazwę "Solangelo"... *tańczy wkoło rzucając poduszkami i patelnią Roszpunki, niechcący trafia w doniczkę* awwwwwwwww Solangelooooo <3 *przytula do siebie BOO* tak... można uznać, że shippuję xD (czyt. Kocham i żyć nie mogę bez tego). Pozdrawiam i życzę weny xxx

    Ps. Przepraszam, za ten komentarz, jest troche dziwny xD

    OdpowiedzUsuń