sobota, 6 września 2014

5. Odwiedziny na biegunie północnym cz.2

-Jeśli wierzysz to ich widzisz?- zapytała Rose.
-Ale ty sprytna jesteś, Jammie mając dziewieć lat pojął to za pierwszym razem- powiedział Jack, Jammie go szturchnął.
-Bo dziecku lepiej to zrozumieć, nie myśli logicznie.- wytłumaczył Jammie oglądając zabawkowy samochodzik.-Rose chodź ze mną.
   Prowadził ją do jednego z stolików nie zważając nawet na to że Jack został na swoim miejscu. Siedział przy niej Yeti, który najwyraźniej miał przerwę.
-Cześć- przywitał się Jammie. Immię tego Yeti wypadło mu z pamięci.- Chcemy zrobić zabawki.
    Yeti omiótł ich spojrzeniem, położył z ogromną siłą wielką bryłę lodu na stole i wcisnął w ręce Rose piłę motorową, pod wpływem ciężaru prawie spadła do tyłu. Jammie położył narzędzie na stół.
-A jest coś zgrabniejszego?- zapytał niepewnie Jammie.
    Yeti pokiwał głową i wyciągnął spod stolika skrzynkę z narzędziami.

    Jack wrócił z powrotem do strefy snów, stał przy globusie, przypatrując się mu. Rose widziała to wszystko, wierzyła w Mikołaja, przecież to nie było możliwe. Byłaby ostatnią osobą, która mogła by wierzyć.
   Jack wzbił się do góry i wylądował na samej górze globusu, stanął na jedynych światełkach w tym obszarze. Przesunął się lekko i przykucnął, wszystkie światła rzucały złoty blask, to należacę do Rose było inne. No pierwszy rzut oka było takie same, ale światło Weasley niektórych miejscach rzucało czarny blask.
-Jack musimy pogadać- odezwał się North, nawet nie pytając po co wlazł na globus.
-Hm?- mruknął Jack zsuwając się na podłogę, stanął obok Northa przy panelu sterowania.
-Piasek już o tym wie, Zając i Ząbek dowiedzą się przy okazji.- jego głos był zmartwiony i zmęczony równocześnie.- Nie sądze żeby to było aż tak ważne.
   North przesunął coś na panelu sterowania, tak że globus odwrócił się do nich, tak aby widoczn był ocean Atlantycki.
-Zwróć uwagę na to miejsce- odezwał się North, wzkazując na jeden z punktów na oceanie.
   Jack przyjrzał się temu uważnie, było to miejsce gdzie nie było ani jednej wyspy, ale zamiast tego raz na jakiś czas pojawiał się tam czarny punkt, jak światełka tylko że czarne.
-Co to ma być?- spytał Jack przypatrując się temu.
-Nie mam pojęcia- odezwał się North.- W tym miejscu nie ma nic, tylko ocean.
-North nie chcę nikogo oskarżać, ale się czemuś przyjrzałem- powiedział Jack, North popatrzył na niego unosząc brew.- Przesuń tylko globus biegunem do nas.
   Razem przypatrzyli się światełku Rose.
-Nigdy się z czymś takim nie spotkałem- rzekł North przygładzając swoją brodę.
-Nie sądzisz że światło Rose ma coś wspólnego z tym na oceanie?- zapytał Jack.- Tak jakby była w połowie dziecięcym światłem a w połowie tym czarnym. Sądze że ona coś ukrywa, te światło na oceanie atlantyckim to sprawka Mroka!- krzyknął - A Rose ma coś z tym wspólnego!
-Jack, to nastolatka- uprzedził go North.- Nie możemy ją o nic oskarżać.
-A jeśli ona ma coś wspólnego z Mrokiem!? Nie możemy tego zostawić bez wyjaśnienia!
-Jack, koniec z tym. Za niedługo zwołam naradę strażników, wyjaśnimy sobie wszystko.- powiedział North.- I jeszcze jedno, Jack.-dodał.- Nie mów nic Jammie'mu, najwidoczniej zależy mu na tej dziewczynie.
   Jack chciał mu powiedzieć, jak można zależeć Jammie'mu na takiej osobie jak wredna, ruda Weasley! Odpuścił sobie, bo wiedział że z North'em można dyskutować w nieskączoność.
    Zjechał windą na dół, Szczerbatek drzemał przy jednym z stolików, rozejrzał się aż w końcu dostrzegł Jammie'go i Rose pracująca nad zabawką. Podszedł do nich, śmiali się, Jack podszedł do nich.
    Pracowali przy jednej z zabawek, ich ręce co chwile się stykały, nie zważali na to. Przez swoją rozmowę zapomnieli o bożym świecie.
-Ehem- zakaszlnął Jack, nie zwrócili na jego uwagi.- Ehem!- tym razem odwrócili się.
     Obydwoje się zaruminili, jakby teraz zdali sobie sprawę jak dobrze czuli się w swoim towarzystwie.
-Musimy wracać- odezwał się Jack, miał już dość widoku Rose, coraz bardziej żałował że wyjawił jej prawdę.
-Jeszcze nie skączyliśmy!- zaprotestował Jammie.
-Niech któryś z Yeti za was dokączy, czekam w strefie snów- rzekł twardo Jack.
   Można by było pomyśleć że teraz przypominał rodzica Jammie'go, taka powaga to był dla niego wyczyn. Jack jednak nie sądził że był poważny, bardziej wkurzony na Rudą żmiję, uznał że to przezwisko będzie jej idealnie pasować.
    Obudził Szczerbatka, i razem czekali przez kilka minut w strefie snów. W końcu zjawili się, Ruda Żmija trzymała w reku szklaną kulę, w środku znajdowała się miniaturka Hogwartu, na której osadzał się sztuczny śnieg.
    Z każdą sekundą był coraz bardziej wciekły na Rose, za to że ma dziwaczne światło na globusie, za to że jest ruda, za to że podrywa jego przyjaciela, za jej delikatny głos którym go podrywa, za to że jest po porostu Rose Weasley.
    Jammie i Rose zeszli ze smoka i zostawili go pod chatką Hagrida, słońce już powoli zachodziło. Jack wolał znaleść się własnym tempem w zamku i zobaczyli go tylko jak wlatuje przez drzwi.
-Dziękuje Jammie- powiedział Rose kiedy kierowali się do wieży Gryffindoru.
-Nie ma za co- Jammie machnął ręką.
-Jest za co, my nawet nie byliśmy kolegami, a mimo tego wszystko mi powiedziałeś. Fajnie znowu czuć takie dziecięce uczucie zachwytu.
   Jammie uśmiechnął się gdy usłyszał słowo ,,Zachwyt''.
-Poczekaj Rose ja tylko poznasz  nadzieję, sny, wspomnienia i zabawę- powiedział Jammie.
-Że co?- zdziwiła się.
-Za niedługo, wszystkiego się dowiesz.- odpowiedział Jammie.
-Wrzeszczące mandragory- powiedziała kiedy dochodzili do portretu grubej Damy.
    Weszli do pokoju wspólnego.
-Jammie.- odezwała się gdy wchodził do dormitorium po schodach, obrócił się do niej.- Jeśli to nadal aktualne. to możemy iść razem do Hogsmeage.
-Jasne- odpowiedział Jammie.
    Rose już miała iść dalej, rozmyśliła się, zeszła po schodach i przytuliła Jammie'go.
-Dziękuje za wszystko- szepnęła i pocałowała go lekko w policzek.
    Potem czmychnęła do dormitorium ukrywając rumieniec na twarzy. W dormitorium znajdowała się tylko Yvone Jeffey, jej wpółlokatorka a zarazem najlepsza przyjaciółka, siedziała na łożku, pokrywając paznokcie niebieskim lakierem, na wpół malując na wpół czytając katalog przed sobą. Ogarnęła swoje blond włosy nadgarstkiem, starając się aby nie rozmazać warstwy błękitnego lakieru.
-Gdzie ty byłaś? Za trzy dni mamy na transmutacji zaklęcie zmianiające kruki w książki a ja nawet nie umiem ponownie go wymówić.- powiedziała na jednym tchu Yvone.
-Miałam spotkanie- powiedziała Rose.
    Położyła się na plecach, potrząsając kulą tak że płatki śniegu znów zawirowały i spadały na miniaturowy Hogwart. Jammie uznał że to ona powinna zachować kulę, Szczególnie pomógł im jeden z Yeti, gdyby nie jego poprawki przypominałaby swlaczałą piłkę.
-Znam go?- zapytała Yvone, przypatrując się Rose i wyczekując odpowiedzi. Rose wiedziała do czego zmierza.
-Znasz- potwierdziła Rose.
-Jest starszy?
-Nie.
-Z naszego roku?
-Tak.
-Status krwi?
-Mugolak.
-Z Gryffindoru?
-Tak!- zawołała Rose uśmiechając się.
-Ostanie pytanie, jak odpowiesz to się dowiem. Przystojny?
-Bardzo przystojny- odpowiedziała Rose.
-Benneth,trzeci w rankingu najprzystojniejszych chłopców w Hogwarcie?!- zawołała zadowolona Rose.
-Istnieje taki ranking?- zdziwiła się Rose.
-Oczywiście. Przejdźmy do rzeczy, gdzie byliście?
-Połaziliśmy po Hogwarcie- obiecała że nie piśnie nikomu słówka więc o wiele bezpieczniej było skłamać.
-Macie wytyczone kolejne spotkanie?
-Najbliższe wyjście do Hogsmeage.
    Kolejne pół godziny Rose przesłuchiwana była przez Yvone.




3 komentarze:

  1. Jakie słodkie *o* Wyłapałam kilka błędów, ale niedużych. Z niecierpliwością czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog!!
    Przeczytałam go za jednym zamachem!!
    Przy końcówce powtóżyłaś się:
    (...) - zawołała zadowolona Rose.
    -Istnieje taki ranking?- zdziwiła się Rose.
    Bardzo podoba mi się pomysł na ranking najprzystojniejszych chłopców w Hogwarcie :)
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
    Życzę weny :)!
    A tak w PS-ie to czy możesz wyłączyć weryfikację obrazkową?

    OdpowiedzUsuń
  3. Istnieje taki ranking?! *szok*

    OdpowiedzUsuń