Śnieg na błoniach zamieniał się już breję, Rose siedziała oparta o drzewo co chwile chichocząc. Śnieg powoli się topił więc bitwa została przerwana. Rose włożyła ręce do kieszeń spódnicy, jej dłoń natknęła się na kawałek kartki. Wyciągnęła go z kieszeni, notka o Jack'u Frost'cie była pogięta. Dopiero teraz przypomniała sobie kogo szuka, rozejrzała się po błoniach, Jammie'go Benneth'a nigdzie nie było.
Humor, którego przed chwilą pełno było w Rose wyparował, była wciekła. W niecałe pięć minut, znalazła się zdyszana przed portretem Grubej Damy.
-Wrzeszczące mandragory- warknęła Rose nim portret zdążył ją zapytać o hasło.
Wpadła do pokoju wspólnego, nie było tu ani Jack'a Frost'a ani Jammie'go Beneth'a. Zamiast nich zauważyła przy stoliku Albusa, rozmawiającego z Meridą Dunbroch.
-Al gdzie Benneth?- zapytała, po czym zwróciła uwagę na Meridę.- Wytłumaczysz mi?
Rzuciła zmiętą kartkę na stół, Merida popatrzyła na nią z zdziwieniem, wyprostowała kartkę na stoliku.
-Jack Frost. Powiedz mi prawdę.- powiedziała Rose, akcentując każdą literę.-Kim jesteście?
Nie ukrywajmy że ciarki przechodziły po plecach, kiedy Rose patrzyła na kogo w taki sposób. Jednak nic nie mogło przestraszyć Meridy, wstała z fotela tak aby nie patrzeć na nią z dołu.
-Hogwart jest zabawny, prawda?- zapytała Merida, Rose zamrugała.- Dziwię się że jeszcze się nikt nie domyślil. Czasami dzieci są mądrzejsze od dorosłych.
-O co chodzi?- wtrącił się Albus.
-Masz szesnaście lat Rose i ani trochę dziecięcej zabawy, humoru.- kontynowała Merida, Rose nie miała pojęcia o co chodzi.
-Chcę się uczyć, mieć dobrą pracę, przyszłość- rzekła Rose, prostując się.
-Gdy myślisz o przyszłości zapominasz o przeszłości- powiedziała krótko Merida.
-A co to ma w związku z moim pytaniem. Kim jesteście?- powtórzyła Weasley.
-Do rozwiązania tej zagadki nie trzeba ci logiki i sprytu, tylko troszkę wyobraźni- rzekła Merida, obróciła się na pięcie i powoli wyszła z pokoju wspólnego.
-Co to miało być?- sięgnął po karteczkę ale Rose była szybsza i spowrotem włożyła ją do kieszeni.
-Nic.- odparła krótko Rose zastanawiając się nad sensem słów Meridy.
-Rosie. Powiedz no!- zdenerwował się Al.
-Nie o wszystkim musisz wiedzieć- warknęła Rose.- Gdzie Benneth?
-Nie o wszystkim musisz wiedzieć- przedrzeźnił ją Albus.
-No powiedz- poprosiła.
-Nie wiem, ostatni widziałem go z godzinę temu.
W czasie gdy Rose rozmawiała z Meridą, Jammie był już kilka tysięcy kilometrów od Hogwartu. Razem z Czkawką i Jack'em obecnie znajdowali się w Nowym Yorku. Wychodzili z stadionu football'u, Jammie koniecznie chciał zobaczyć mecz swojej ulubionej drużyny.
Weszli w ślepy zaułek skąd mogli spokojnie wylecieć. Według Jammie'go jazda na smoku była o wiele lepsza niż na miotle, pędzili niewiarygodnie szybko, tak że nawet Błyskawica 260 nie mogła by im dorównać. W niecałe pietnaścię minut znaleźli się na błoniach Hogwartu, Jammie pożegnał się z przyjaciółmi i ruszył w stronę zamku. Niebo było już prawie ciemne, Jack, Roszpunka, Merida i Czkawka jako nieśmiertelne istoty nie potrzebowały snu. W nocy pełnili swoje obowiązki.
Jammie wiedział że musi znaleźć się w dormitorium niezauważony, jeśli nie chce mieć szlabanu. Spotkał tylko kilkoro uczniów na korytarzach, w końcu doszedł do portretu Grubej Damy. Już miał mówić hasło gdy ktoś pociągnął go za ramię.
-Gdzieś ty był?- warknęła, nie kto inny a Rose Weasley.- Masz mi coś wytłumaczyć.
-Ja nic nie zrobiłem!- zerknął na jej odznakę prefekta.
-Nie o to chodzi.- powiedziała Weasley.- Chodź tutaj.
Otworzyła drzwi do jednej z klas, zobaczył Albusa który siedział zamyślony na ławce.
-Al, o co chodzi?- zapytał Jammie, Rose podała mi zmiętą kartkę.
Jammie'mu wystarczyło przeczytanie tytułu ,,Jack Frost''.
-Znasz prawdę- stwierdziła Rose.- Kim tak właściwie jest Jack Frost, Merida Dumbroch i reszta?
-To jest przesłuchanie?- zdziwił się Jammie nie bardzo wiedząc co powiedzieć.- Albus, stary, przeciwko mnie?
-Tym razem tak, Jack mieszka z nami w dormitorium, i nigdy w nim nie śpi- powiedział Albus.
-Czkawka posiada smoka, i na nim lata. Dobrze wiem że takich gatunków smoków nie ma, i na dodatek smoków nie da się ujarzmić.- dodała Rose, zakładając ręce na piersiach.- Kto normalny ma włosy na sześćdziesiąt stóp? Dlaczego się nie starzeją?
-A ty co myślisz Rose?- zapytał Jammie podchodząc krok w jej stronę.- Ty uważasz kim są?
-Żadne fakty się nie zgadzają.- oznajmiła dumnie Rose.
Była naprawdę ładna, rude włosy wydawały się delikatne jak puszek. Czekoladowe oczy były kształtów migdałów, cerę miała jasną jak porcelana i śliczne, delikatne rysy.
-Pójdziesz ze mną do Hogsmeage?- zapytał Jammie patrząc się na nią.
-Że co?- zapytała Rose.
-Pójdziesz ze mną do Hogsmeage?- powtórzył.
-Stary nie przesadzaj!- wtrącił się Albus.- To moja kuzynka!
-Ja chciałam się dowiedzieć kim jest Jack Frost- powiedziała niemiłym tonem Rose.
-A ja chciałbym iść z tobą do Hogsmeage- swoją wypowiedź zakończył uśmiechem.
-Zachowuj się poważniej -syknęła.- jesteś jak dziecko. I nie pójdę z tobą do żadnego Hogsmeage.
-No to trudno się mówi- powiedział Jammie, kierując się do wyjścia.
-Kim jest Jack Frost?!- krzyknęła gdy wychodził.
-Moim przyjacielem- odparł zostawiając kuzynostwo samych w klasie.
Albus najwidoczniej był wkurzony na Jammie'go, rano, w dormitorium, nie odezwał się do niego ani słowem. Jammie nawet nie próbował się pogodzić z przyjacielem, wiedział że nie może powiedzieć mu prawdy o Jack'u, w końcu on też był jego przyjacielem.
Gdy był gotowy udał się na śniadanie, dziś wyszedł później więc pewnie Jack już będzie w Wielkiej Sali. Siedział sam przy stole Gryfonów, przepisując zadanie swoim niechlujnym pismem. Może ktoś by powiedział że chłopcy, już tak mają że ich litery wyglądają jak pisane przez kurę pazurem, ale pismo Jack'a mogło przypominać tylko wymazgrany ślaczek, który tylko właściciel mógł rozszyfrować.
Jammie bez słowa siadł obok niego i nałożył sobie na talerz porcje kiełbasek, rozejrzał się wokół. Zaraz zobaczył Rose z swoją przyjaciółką Yvone Jaffey. Gdy tylko rudowłosa natknęła wzrokiem, jej wyraz przyjął poważny wyraz, natomiast Jammie posłał jej uśmiech.
-Jack- zaczął Jammie.
-Hmmm?- mruknął.
-Gdzie wybieramy się w tą sobotę?
-Merida chce do Waszyngtonu. A co?-zapytał nie odrywając się od pisania.
-Znajdzie się miejsce dla jeszcze jednej osoby?- powiedział patrząc na cały czas na Rose
Czekam na szybkiego nexta !
OdpowiedzUsuńUuuu czyżby Jamie i Rose ? Ciekawie się robi...
Życzę duuużo weny i pozdrawiam !
Hej dodałam zaproszenie do mojego bloga w postaciach bo spamownik nie chciał mi się wczytać więc z góry przepraszam
Usuń