poniedziałek, 6 października 2014

13. Spotkanie w bazie

Ten rozdział dedykuje wszystkim, którzy wytrwale czytają moje opowiadanie. Dziękuje za wszystkie komentarze

-Wychodzą już!- zawołała Merida wychylając się za barietkę.
-No i są panny Thomas i Albus Potter na pozycji ścigającego!- usłyszeli uroczy głos Lily Potter w mikrofonie.- Zaraz po nim Jammie Benneth, który awansował na drugie miejsce najprzystojniejszych chłopców Hogwartu, po wyrzuceniu Scorpiusa Mal...
-Lily, komentuj mecz!- przerwał jej profesor Longbottom.
-Dalej nasza nowa kapitan Rose Weasley na pozycji szukającego oraz Hugo Weasley i Samantcha na pozycji pałkarzy! Dalej Sam!
O! Wychodzą ślizgoni w końcu dowiemy się kogo umieścili na pozycji szukającego zamiast Malfoy'a!
   Od strony ślizgonów słychać było wrzaski.
-Jest to...- Lily umilkła po czym parsknęła głośnym śmiechem.- Czy to Ollie Marfy?
   Gryfoni, krykoni i puchoni parsknęli śmiechem chociaż ślizgoni najwyraźniej dumni byli z swojego nowego gracza. Ollie Marfy zaliczał się do osiłków z mózgiem wielkości orzecza włoskiego. Szansa że chociażby zauważy znicza jest znikoma.
-No dobra! Zaczynają!- krzyknęła Lily po czym znowu zachichotała.- Kafla natychmiast przejmuje Zabini! Co za kretyn! Próbował trafić do pętli z połowy boiska!
   Gryfoni nie skandowali tylko śmiali się, patrząc na durne zachowania ślizgonów.
-Kafla ma Al, podaje do Thomas i gol! Yuhu! Gryfoni górą! Kafla znowu przejmuje jedna z Thomas! Nawet go nie podaje, rzuca! O! To musiało boleć! Obrońca ślizgonów wleciał w pętle! Ale mamy kolejny gol! 20 do 0 dla gryfonów! Czy Rose goni znicza! Tak! Tak! Tak! Chyba go złapała! Tak! Złapała go! Ślizgoni chyba są pożądnie upici że przegrali po trzech minutach!
-No super! To miałam widowisko! Przez trzy minuty!- zawołała Merida do Jack'a.- Chodźmy po Jammie'go.
-A przypadkiem nie musi iść do szatni, wziąść prysznic czy coś- mruknął Jack.
-Prosze cię, przecież on nawet przez chwile kafla nie trzymał. Z czego miałby się spocić?- powiedziała Merida.
   Zeszli na dół, do szatni cała drużyna gryfonów śmiała się.
-Oni na serio byli upici- zachichotała Samantcha.
-Zabini na koniec jeszcze wleciał w trybuny, chyba złamał nos.- dodał Jammie.
-Ten mecz przejdzie do histori! Żeby upić się?! Dzień przed meczem?!- odezwała się Rose.- Cześć!
-Siemka!-przywitała się Merida.- Już widzę co będzie na okładce gazetki szkolnej. Co sądzisz o tym Jack?
   Jack stał oparty o swój kij i patszył się przed siebie.
-Tak, tak. Wspaniały pomysł- powiedział od niechcenia.
  Merida wywróciła teatralnie oczami.
-Organizujecie jakąś imprezę czy coś?- zapytała Merida.
-Nie ma chyba sensu, nie ma co świętować takiego łatwego meczu- powiedziała Mary Thomas.
-Mamy okazje więc jakaś impreza będzie- powiedział Jammie.- Samantcha weź Lily i kogoś tam do kuchni po żarcie. Ona zawsze wszystko załatwi.
-Tak jest- odezwała się i wyszła z szatni.
-Ej, patrzcie zorza!- odezwała Merida.
-Co? Zorza?- zpytał z zdziwieniem Jammie.
   Zorza uruchomiana przez Northa była tylko widoczna dla duszków.
-Szlag by to trafił- przeklnął Jack.- Wróce jutro.- Szepnął do ucha Meridzie.
   Pocałował ją w policzek i z zadowolonym z siebie uśmieszkiem.
-Co to ma być?- zapytała Merida patrząc na niego bardziej rozbawiona niż zdziwiona.
-Przyjacielski gest- odpowiedział.
   Podszedł do bliźniaczek i ucołował każdą w policzek gratulując przy tym zwycięstwa.
-Gratulacje moja bratowo- powiedział i pocałował Rose w oba policzki.
  Po czym uniósł się w  powietrze.
-Już wiemy kto chlał z ślizgonami- powiedziała Merida patrząc na lekko zszokowane dziewczyny.
-Jest dziwny- powiedziała jedna z bliźniaczek.
-Ale za to uroczy- dodała druga.

   Drzwi uchyliły się a Yeti wystawił z niego łeb.
-To ja- powiedział Jack.
   Yeti wyciągnął liste i mruknął coś po swojemu. Jack domyślił się że chodzi mu o immię.
-Jack.- powiedział lekko podenerwowany.
   Yeti przeszukiwał liste i mruknął coś.
-Ta wpuszczaj- powiedział Jack popychając sobie drzwi.
   Yeti zaczął coś mruczeć po swojemu. Jack nie słuchał go tylko szedł w stronę reszty strażników.
-Co to za procedury bezpieczenstwa przy drzwiach?- zapytał Jack wzkazując na Yeti który machał listą.
-No nadal tu nic nie rozumiem- powiedział zając.
-To jest jakieś zbiorowisko, tu działają jakieś siły. Może nawet i Mroka.- mówił North spacerując w jedną i drugą stronę.
-To jest na pacyfiku?- zapytał Jack.
-Tak- odparł North.- Dziwne, to jest na środku oceanu, wokół nie ma żadnych wysp.
-A może po prostu zależało komuś na ukryciu- odezwała się Ząbek przypatrując się migającej czarnej kropce.
-Jestem pewny że to Mrok- powiedział Zając.- Co sądzisz Piasek?
   On tylko wzruszył ramionami dając do zrozumienia że niewie.
-Mrokowi potrzeba dużej ilości strachu żeby odzyskać siły, a do tej pory świateł nam tylko przybywa- wytłumaczył North.
-Po co te głupie analizy, skoro po prostu nie można tego sprawdzić.- powiedział Jack, wszyscy spojrzeli w jego stronę.
-Może...- powiedział North przygładzając brodę.
-To może być pułapka- zawołała Ząbek.
-Ma racje, dawniej nie widzieliśmy na globusie miejsca pobytu Mroka.- odezwał się zając.
-Może po prostu o tym nie wie- powiedział Jack.- Mam pomysł, sprawdzimy to po świętach, kiedy już prezenty zostaną rozdane. Mrokowi pewnie by zależało na uniemożliwieniu ich rozdaniu.
-To nie jest Mrok!- odezwał się zając- Wiecie że potrzeba mu naprawdę wielkie ilości strachu. Zajełoby to mu przynajmiej jedno stulecie.
-Wiecie co, Jack ma racje, sprawdzimy to po gwiazdce- odezwał się North.
-A co z Rose?- zapytał Jack.
-Jaka Rose?- zapytała natychmiast Zębuszka.
-Dziewczyna Jammie'go.
-Nasze światełko ma dziewczynę- rozczuliła się Ząbek.
-Ale co ona ma wspólnego z tą sprawą?- zapytał zając.
-Jack, z tego co wiem to światło pojawia się wtedy gdy ktoś jakimś sposobem sprawi że ta osoba wierzy-odezwał się North wzkazując reszcie strażnikom światło Rose.
-Może to po prostu Jammie sprawił że uwierzyła- odezwała się Ząbek.
-Tu chodzi o sztuczną wiarę, ona tak naprawdę nie wierzy to sprawka jakiegoś czaru- wytłumaczył North.
   Wszyscy spojrzeli w kierunku Jack'a.
-Na mnie nie patrzcie, ja ledwo co zdałem kilka przedmiotów- powiedział Jack.
-Jack, to jest urok wykraczający za ten świat czarodziejów.- odparł North.
-To jaki mamy plan?- zapytał zając.
-Narazie to co ustaliliśmy- powiedział North.- Poczekamy do gwiazdki.
-No to mogę już wracać?- zapytał Jack. 

   Jack wpadł na zewnętrzny parapet okna do wieży Gryfonów. Wystraszył tym Lily Potter która paliła papierosa przy oknie. Mimo tego otworzyła je wpuszczając do środka Jack'a.
-Uzależnisz się- ostrzegł ją Jack.
-Mam to już za sobą- powiedziała zaciągając się dymem.
   Jack wzdrygnął się na samą myśl trzymania czegoś tak ciepłego w płucach.
   Znalazł Meridę która gawędziła wesoło z jakimś chłopakiem popijając przy tym kremowe piwo.
-Mer!- krzyknął Jack machając do niej z drugiego końca pokoju.
   Merida przekazała mu gestem poczekał, no cóż skoro jest zajęta jakimś frajerem.

   Elsa pakowała kilka najpotrzebniejszych rzeczy do małej walizki. Czekało ją trzy dni w towarzyswie swojego współpracownika, za którym nie przepadała.
   Usłyszała jak ktoś delikatnie zapukał w drzwi.
-Proszę- odpowiedziała słabo.
   Do jej pokoju weszła niepewnie profesor McGonnagal.
-Dobry wieczór Minerwo-przywitała się.
-Rebeco, wyjeżdzasz?- zapytała lekko zdziwiona McGonnagal.
-Tylko na czas zastępstwa, chce odpocząć- powiedziała zapinając swoją walizkę.
-Pierwszy raz bierzesz urlop, czy któryś z uczniów coś podejrzewa?- zapytała zmartwiona profesorka.
-Nie, narazie wiesz tylko ty- zapeniła ją Elsa.
   Narzuciła na siebie czarną pelerynę podróżną i uśmiechneła się do dyrektorki.
-Do środy- pożegnała się wychodząc z pokoju.
   Profesor McGonnagal odzajemniła uśmiech i popatrzyła na szafę skutą lodem. Rebeca, czy może bardziej Elsa była naprawdę potężniejsza od Jack'a Frost'a i pewnie też mądrzejsza. Minerwa ufała jej, ale to był jednak błąd.

3 komentarze:

  1. Haha! Nareszcie pierwsza! Rozdział super. Upici Ślizgoni? Pękałam ze śmiechu :D. Tylko czemu Al jest ścigającym? On chyba powinien być szukającym... Niecierpliwie czekam na nexsta :)

    Cristal Creative

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień przed meczem, a Ślizgoni się upili? Ja cię kręcę!!!
    Ostatnie zdanie? Matko, ja nie wytrzymam z ciekawości :)
    Błagam cię, nie trzymaj człowieka w napięciu! (Nie słuchaj mnie. To na pięcie jest świetne :) )
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Elsa to Rebecca?! Powaliłaś, poszatkowałaś, utopiłaś i spaliłaś mnie tym stwierdzeniem. Geniaaalnie~!

    OdpowiedzUsuń