piątek, 30 stycznia 2015

Epilog

   Mary Walter według swojej opini była bardzo dobrą i szanującą się kobietą, jednak raczej większość osób postrzegało ją jako upierdliwą starą sąsiadkę. Jak każdy wolny dzień spędzała przed oknem w salonie, jednym okiem oglądając program w telewizji, jednak większość uwagi skupiła na widok za oknem. -Proszę!- krzyknęła gdy ktoś zapukał do drzwi.
   Do salonu weszła stara kobieta zawieszając płaszcz na wieszaku.
-Ooo... Lawendo, siadaj, siadaj- przywitała się pani Walter.
   Lawenda usiadła naprzeciwko stoliku i też zaglądnęła przez okno po czym powiedziała lekko się krzywiąc.
-Byłam u tych nowym sąsiadów Mary.
    Mary wywnioskowała z jej tonu że nie wyniosła z tamtąd nic nowego.
-Banneth tak? Wiedziałam, przecież to jeszcze dzieciaki. A ślub mają?
-Panna Wesley i pan Benneth. Oboje mają po dwadzieścia jeden lat, gdzie to oni studia skończyli- Lawenda rozciągnęła się w krześle i pokręciła z niedowierzaniem głową.-Mówią że ona lekarz a on w policji pracuje?
-Ona lekarz? W szpitalu? Chyba jako sprzątaczka- prychnęła pani Mary.-A ten drugi Jammie chudy taki, kto by go na policję wziął?
-Mary, ona podobno akademie w Paryżu skończyła.
-Paryż? Pewnie rozpieszczona małolata, rodzice ją posłali do jakiegoś poprawczaka a ludziom opowiada że w Paryżu studiuje.
-To dlatego ona taka podejrzliwie miła...
-Widzisz, patrz już gdzieś wychodzą- mruknęła Mary.
   Dwie postacie wyszli z domku na przeciwko, i kierowali się w stronę furtki gdzie zajechał hipsterski van. Wysiadła z niego chłopak z jakąś dziewczyną na rękach, którą posadził na wózku. Zaraz zaczęli wyciągać pudła z vana.
-A to kto?
-To podobno jego była- mruknęła Lawenda- Zostawił ją bo została kalęką, co za drań...
-Niedorzeczne.
*****
-Ja nie umiem nikogo kochać- odparła Merida w stronę Elsy- Przez całe życie nikogo nie kochałam, znaczy się miłością on i ona. A na pewno nie Jack'a.
   Popatrzyła na Else czekając na jej reakcje, ale ona się nie odzywała.
-Ej powiedz coś! Jesteś przecież duchem miłości.
-A co oczekujesz? Mam ci powiedzieć czy kochasz Jack'a?
-Nie... ja... Elso ja nie... na pewno nie.- zaczęła Merida ale zaraz nachmurzyła się i założyła ręce na piersiach.- Denerwujesz mnie.
   Elsa zaśmiała się, a d o Meridy podbiegł jack porywając ją do tańca. A kto wie czy będzie z tego miłość? Czy będą z tego dzieci? Ale na pewno będą tańce.
*****
  Ben wypadł z katedry niosąc na rekach Lizzy w białej koronkowej sukni, natychmiast obrzucono ich ziarnami ryżu.
-Gorzko!- zawyli wszyscy.
  Panni młodzi pocałowali się.
******
  Niska blondynka stała na wielkiej scenie, miała wymyślną fryzurę, skórzaną kurtkę, idealnie dopasowane jeansy i buty na wysokich obcasach, mimo tego poruszała się z gracją. Za każdym wyśpiewanym słowem tłum wykrzykiwał słowa.
-Sophie! Sophie!- krzyczeli.
******
-Cały czas remis a do końca dwadzieścia sekund!- krzyczał speaker.
-Kapucha!- krzyknęła jej koleżanka z drużyny podając piłkę.
-Dziesieć sekund!
   Kapucha rzuciła do kosza gdy przeciwniczki biegły w ich stronę.
   Piłka zakręciła się na obręczy i wpadła do środka.
*****
-Nie za dużo tych imprez?- zapytała z wyrzutem Roszpunka.
    Herkules stał w drzwiach zapraszając ich na 2500 urodziny.
-Julek jeszcze ma kaca po ostatniej.
-Nieprawda- odkrzyknął Julian przybiegając do Roszpunki- Oczywiście wpadniemy.
*****
-Ej widzieliście Szczerbatka?- zapytał niemrawym tonem Czkawka.
-Stary, jest obok ciebie- mruknął Jammie.
-O Thorze! A myślałem że cie już porwali!- krzyknął Czkawak uwieszając mu się na szyi.- Ta czarownica ptrzecież zamieniła się w żabę.
-Nie dawajcie mu więcej nic z procentami- ostrzegła Sophie- Choćby czekoladek.



Tym akcenetem zapewaniającym że wszystko dobrze się skończyło kończymy ten blog.
Chciałabym go zadedykować Shadow girl.
Pragnę podziękować wszystkim, którzy wytrwale czytali mojego bloga i zapewnić że to nie koniec mojej autorskiej weny. Zamierzam napisać bloga o tej Tarzanowsko Frozenowej teori.
Myślę że chociaż dla niektórych moje opowiadanie coś znaczyło.
Opowiadanie miała na celu pokazać że marzenia są początkiem do sukcesu.
Dziękuje serdecznie i tym zdaniem kończę przygodę z Wielką Czwórką.











6 komentarzy:

  1. Dlaczegooo, nieeee to nie może być koniec :'(
    A jednak.. >.< mam nadzieję, że kolejne opowiadania też będą na bloggerze. Świetnie piszesz i chciałabym przeczytać zwłaszcza to o Frozen i Tarzanie :) Jeśli nie to gdzie będę mogła je znaleźć ? Pozdrawiam i życzę weny ^3^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napewno umieszcze tu linka jak juz zaczne dodawac rozdzialy :p

      Usuń
  2. Dzięki za dedykację :*
    Dzieci Meridy i JAcka... Weź nie strasz! Takie pyskate, rudzielce...
    "-Ej widzieliście Szczerbatka?- zapytał niemrawym tonem Czkawka.
    -Stary, jest obok ciebie- mruknął Jammie.
    -O Thorze! A myślałem że cie już porwali!- krzyknął Czkawak uwieszając mu się na szyi.- Ta czarownica ptrzecież zamieniła się w żabę.
    -Nie dawajcie mu więcej nic z procentami- ostrzegła Sophie- Choćby czekoladek." Bogowie, ten cytat mnie rozwalił. Czkawka ma kaca... xd nie sądziłam, że dożyję tego momentu xd
    Cały epilog jest tak bardzo krótki ;c
    Więc wypadało by się teraz pożegnać:
    No więc tak, dziękuję za czas jaki poświeciłaś na pisanie rozdziałów, które wywoływały uśmiech :) Dzięki za to jak opiekowałaś się tym blogiem, za twój wysiłek i słowa jakie w niego tchnęłaś a zrobiłaś to w taki sposób, że historii którą tu przedstawiłaś wydawała się... realna. Słowem dziękuję za to opowiadanie :*
    Do czasu epilogu to zakończenie wydawało się tak odległe, dopiero teraz się skapnełam że to naprawdę koniec.
    Okazjonalnie (bo następnej okazji nie będzie) nominuję Cię do LBA, szczegóły u mnie: wielkaczworka.blogspot.com
    A teraz wybacz ale potrzebuję kakaa żeby zapomnieć o końcu...
    ~Shadow




    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały epilog. Najlepsza sąsiadka xD
    Cóż mogę napisać? Po pierwsze, szkoda, że to już koniec, no ale nic nie trwa wiecznie :)
    Po drugie, z chęcią przeczytam coś o Tarzanowo Frozenowej teorii, którą bardzo lubię :)
    Tak więc, dziękuję za ten czas spędzony na pisaniu tego bloga, i oczywiście, życzę dużo weny na przyszłość :D
    Chocki

    OdpowiedzUsuń
  4. Sąsiadki są najlepsze <3 Roszpunka z tym kacem Julka też mnie powaliła :D
    Link do nowego opowiadania zapisany :3 Czekam na prolog! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gahahahaha nie.dawać czekoladek nawet? Dobre! Uwielbiam koszykówkę więc... hip hip Kapuuucha!
    Bardzo fajnie, jednak szkoda że to koniec T_T

    OdpowiedzUsuń